auto obejrzane... po pierwszym rzucie oka byliśmy daaalecy od zakupu.
jako że auto przywitało nas z kapciem to już nie było to dobrym znakiem ale później było już tylko gorzej... opony do wymiany - no cóż zdarza sie nie jest to jakiś wielki minus ale zawsze... wgniotki, przetarcia no i różne szzeliny pokrywy silnika... no nix, rzut oka wyżej i oczom naszym ukazuje się dach sorci (albo tego co z sorci zostało). nieudolnie wklejona szyba przednia tylko nas upewniła - tak dach jest krzywy co potwierdza jeszcze osadzenie szyberdachu - z jednej strony osadzony był głębiej
środek - smród... ktoś jarał w nim jak parowóz, pare przypalonych od fajek elementów - poduszka się świeci i taki troche zaniedbany ten środek... skrzynia i napędy sprawdzone tylko na placu - niby ok... silnik - ehhh... chcąc wyjąć bagnet oleju jego górna część (uchwyt) oddzielił się od reszty
pan "handlarz" odebrał mi z dłoni ów uchwyt i umiętnym chwytem zegarmistrzowskim założył go do reszty bagnetu i zwinnym ruchem wprawionego hazardzisty wydobył jakże oczekiwany bagnet z silnika... no i pierwsza myśl - "PAPIEŻA NIE WYBRALI" ale zaraz zaraz... ja samochód oglądam a nie relację z placu Świętego Piotra! dum z komina więc maskę zamykam, silnik gaszę i jade do domu bo szkoda mojego czasu... dalej już tego padła nie oglądałem bo nie warto...