Posiadasz już konto?

Zaloguj

Artykuły

Spotkanie na szczycie mocy cz.1 – Rafał Płatek i Alfa Romeo GTAm 
2012-05-09
Spotkanie na szczycie mocy cz.

Alfa Romeo to marka, której dziedzictwo zawsze stanowiło punkt odniesienia dla współczesności. Firma Autotraper – jedyny dealer Alfy Romeo w Łodzi – rozpoczyna cykl „Spotkania na szczycie mocy”. Ma on przybliżyć historię włoskiego producenta w ciekawym kontekście doświadczeń kolekcjonerów, ludzi najbardziej związanych emocjonalnie z marką. W pierwszy odcinku Autotraper odwiedził Rafała Płatka i jego wyścigową Alfę Romeo GTAm.


Współcześni nabywcy samochodów  Alfa Romeo mogą sobie nie zdawać sprawy z tego, jak istotne jest dziedzictwo tej marki dla twórców jej współczesnych modeli. Nazwy, stylistyczny kod, emblematy, a nawet pojemność niektórych silników mają swoje głębokie znaczenie. Dlatego Autotraper, łódzki, wielomarkowy dealer, który od 2011 roku w swojej ofercie posiada również samochody włoskie, rozpoczął cykl „Spotkania na szczycie mocy”. Prezentowane w salonie nowe modele Alfy Romeo przemierzają Polskę, aby odwiedzać w garażach kolekcjonerów niezwykle zachowane klasyki, sportowe legendy ze scudetto na chłodnicy i przybliżyć ciekawą historię marki klientom oraz pasjonatom motoryzacji.

Alfa Romeo GTAm
Cel pierwszego „Spotkania na szczycie mocy” został wybrany nieprzypadkowo. Rafał Płatek to małopolski kolekcjoner i kierowca wyścigowy, który jest właścicielem m.in. wyjątkowej Alfy GTAm. Samochód z powodzeniem startował w latach siedemdziesiątych w wyścigach ETCC (współcześnie WTCC). 920-kilogramowy pojazd zdobywał mistrzostwo serii, mierząc się z samochodami mocniejszymi nawet o 100 KM. Dwulitrowy silnik z wtryskiem paliwa generował 195 KM w pierwszych startach i aż 240 w kolejnym sezonie wyścigowym. Tych rzadkich aut powstało niewiele, bo tylko 40 egzemplarzy. Stosunek mocy do masy wynosi w przybliżeniu 4.84 kg/KM, co pozwala rozpędzić się nawet do 250 km/h, natomiast wzorowe przygotowanie mechaniczne umożliwia pokonanie wyścigowym tempem trasy o długości nawet 500 kilometrów – doskonały wynik jak na samochód, który ma ponad 40 lat.

Do Rafała Płatka skierowała nas również jego pasja. Nie jest on tylko posiadaczem klasycznych samochodów wyścigowych Alfa Romeo, ale również kierowcą wyścigowym i właścicielem zakładu, który zajmuje się renowacją pojazdów zabytkowych. Na spotkanie ze znawcą sportowych walorów aut spod Mediolanu Autotraper wybrał się najmocniejszą wersją Giulietty Quadrifoglio Verde – czterolistna koniczyna.

Czterolistna koniczyna na szczęście
Zielony listek wpisany w biały trójkąt pojawił się na sportowych autach Alfa Romeo pierwszy raz w 1923 roku, po pierwszym sukcesie w sycylijskim wyścigu Targa Florio. Czterolistna koniczyna miała przynosić szczęście kierowcom. Talizman został po latach wskrzeszony i ozdabia obecnie najmocniejsze i najlepiej wyposażone wersje samochodów włoskiej marki. Nie mogło zabraknąć wśród nich Giulietty. Kompakt w specyfikacji Quadrifoglio Verde to jedna z najszybszych i najmocniejszych propozycji w segmencie. Pod maską umieszczono benzynowy silnik 1.75 TBi o mocy 235 KM, pozwalający przyspieszyć do 100 km/h w 6.8 sekundy i osiągnąć 242 km/h prędkości maksymalnej. Moc na przednie koła przenosi 6-stopniowa manualna przekładnia o wysokiej precyzji działania. Sportowe doznania potęguje dość sztywno zestrojone zawieszenie i wzorowo skalibrowany układ kierowniczy. O zaawansowaniu konstrukcji świadczą nagrody, m.in. drugie miejsce w prestiżowym konkursie Car of the Year 2011.

Pasjonat i kierowca
Rafał Płatek jest doskonale znany wszystkim fanom klasycznych modeli Alfa Romeo. Małopolski kierowca wyścigowy i właściciel warsztatu, zajmującego się renowacją samochodów klasycznych, to z pewnością odpowiednie źródło wiedzy na temat dziedzictwa Alfy Romeo.  

Bardzo często mówi się, że samochody mają duszę. Podziela Pan ten pogląd?

– Owszem. Nawet niektóre współczesne samochody mają duszę, choć jest ich coraz mniej. Dusza to na pewno nie są osiągi tylko emocje, samopoczucie kierowcy i jego wrażenia, które pojawiają się w momencie obcowania z pojazdem. Samochód, który ma lepszy silnik wcale nie musi mieć „większej” duszy niż ten ze słabszym. Ważne jest, aby nasze wyobrażenia spotykły się z oczekiwaniami i z tym, co daje ten samochód. Wtedy możemy mówić o jego duszy. Zaobserwowałem ciekawą sytuację – dla współczesnych Włochów samochodem z duszą jest Mercedes i Porsche, a dla Niemców Alfa Romeo. Widać „wymianę” między krajami – w końcu żyjemy w zjednoczonej Europie (śmiech). Dlatego Niemcy szukają czegoś bardziej frywolnego, innego od niemieckiej precyzji, a Włosi wręcz przeciwnie.

Szczególną miłością darzy Pan samochody włoskie z Alfą Romeo na czele. Czym szczególnym auta te zdobyły Pana serca?

– Alfa była moim pierwszym samochodem klasycznym. Wcześniej jeździłem Fiatem 126p mojej mamy, potem miałem pierwsze własne auto – Renault. Później przyszedł czas na samochody japońskie, które były solidne i dawały przyjemność z jazdy, ale szczególnie się do nich nie przywiązywałem. W pewnym momencie ich atrakcyjność przemijała i wtedy zacząłem szukać czegoś ponadczasowego. Wybór padł na Alfa Romeo Giulię z 67 roku, którą kupiłem okazyjnie. Używałem tego auta na co dzień, jeżdżąc do pracy i niejednokrotnie musiałem pchać je, żeby silnik odpalił. Jeśli wziąć pod uwagę moje ówczesne miejsce pracy, Warszawę - sprawował się świetnie. Kradzieże samochodów były wtedy nagminne, a ja nie martwiłem się nawet, żeby zamykać auto na klucz (zamki i tak nie działały).  Mam tę Alfę do tej pory, odrestaurowaną.

Poza renowacją aut, aktywnie bierze Pan udział również w sporcie motorowym. Jak przygotować samochód klasyczny i team na taką imprezę?

– Często z samochodem jest łatwiej niż z zespołem. Najtrudniej zbudować właśnie team i znaleźć kierowców, z którymi chciałoby się jeździć. Trzeba pamiętać, że jest to drogi sport i finanse stanowią nierzadko potężną barierę. W wyścigach długodystansowych ważne jest znalezienie odpowiedniego zmiennika, który będzie świadomy, że w razie wypadku będzie zmuszony odkupić auto - nie ma ubezpieczeń dla samochodów klasycznych. Jedynym możliwym zabezpieczeniem np. w Niemczech jest depozyt składany przed wypożyczeniem auta, co w przypadku wyścigów jest dość ryzykowne. Z drugiej strony wyraźnie wpływa to na większy szacunek kierowców wobec samochodów. Przygotowanie samego pojazdu również nie jest łatwe.  Nie można zwykłego auta nagle przerobić na auto sportowe – poszczególne części nie są dostosowane do takich form eksploatacji.

Czy dzisiejsze wyścigi są odtworzeniem imprez sprzed kilkudziesięciu lat?

– Tak, choć są jednak pewne różnice. Auta wyposażone są w katalizatory, które w oryginałach nie były montowane i poziom hałasu jest nieco ograniczony w stosunku do minionych lat, jednak nadal jest to poziom wyższy niż w autach współczesnych. Co więcej, pośród odnawianych aut wciąż pojawiają się oryginalne, autentyczne samochody. Sam mam taki – Alfę Romeo GTA z 1969 roku. Jest to auto zbudowane do sportu, pochodzące z Czech, przygotowane w najwyższej specyfikacji. Jeździli nim najlepsi kierowcy, biorący udział w najbardziej prestiżowych imprezach. A teraz stoi w moim garażu!

Samochody historyczne są znacznie lżejsze od aut współczesnych. Stosunek masy do mocy silnika jest więc niezwykle korzystny. Na jakie osiąg może Pan liczyć w swoich klasykach?

– Minimalna waga mojego auta to 920 kg przy mocy silnika powyżej 190 KM. Osiągi zależą więc od przełożenia i biegów. Na najdłuższym przełożeniu jest to ok 250 km/h, przy krótszych, które najczęściej stosuję w wyścigach, jest to ok. 200-205 km/h. Przy wyścigach długodystansowych na dystansie 500 km, gdzie pętla toru ma około 27 km, jazda jest więc nie lada wysiłkiem dla samochodów klasycznych.

Jak zacząć przygodę z samochodami klasycznymi, jeśli nie ma się takiego mentora jak Pan?

– Wydaje mi się, że każdy powinien wybrać klasyka, w którym będzie się dobrze czuł i na którego będzie go stać. Utrzymanie i naprawy są dość kosztowne. Poza tym nie polecam takich aut osobom bez pasji i zamiłowania. Kupno auta dla tzw. szpanu jest wyrzuceniem pieniędzy, a poświęcanie czasu na pielęgnację i naprawy szybko się znudzi. Zamiłowanie i podstawowa wiedza techniczna są niezbędne. Samochody klasyczne są dla osób, które je lubią i znają się na nich, albo dla tych, których na to stać i chcą się pokazać.

 



Źródło: Autotraper, informacja Mototarget.pl

Zaloguj się aby skomentować