Nooo - ale importer powie Ci i przekaże nawet dane osoby od której kupił auto...
A w tym czasie Twoja nowa BEEMKA stoi czwarty miesiąc np. na parkingu policyjnym zabezpieczona na poczet przyszłych roszczeń w sprawie oszustwa karno-skarbowego...
Taa...
Opisze Ci teraz dwie sytuacje:
Sytuacja pierwsza wygląda tak - na aukcji leasingowej jest auto.
Kupuje to chłop, który właśnie załozył sobie działalność.
A co - kto mu broni...
Nazwijmy go Stefek. Stefek Cwancykator.
Kupił właśnie świezutką beemkę 318d... z 2009 roku, a co;)
Na aukcji zapłacił jakieś 9,5 tys EUR NETTO - bo auto JEST W DOSKONAŁYM STANIE, nie bite, nie lakierowane...
Średnio duży przebieg - jakieś 160 tys km...
I teraz ma dylemat - w Polsce auto bedzie mu stało - bo koszty zakupu sobie wyliczył 49 tys zł, swoje koszty sprowadzenia wyliczył na 3 tys zł (bo trzeba pojechać, przespać się, zjeść coś - a niemiasy sobie życzą za nocleg...).
No i coś musi zarobić przecież - nie będzie jechać za 1000 zł - bo EUR wzrośnie i z zysku ni huhu.
No, ale jak dostanie 5 tys zł - to będzie git.
To wystawia za 57 tys zł - do opłat
A co - przecież dopiero zaczyna działalność...
I co się dzieje?
NIC.
Auto stoi, nikt nawet nie zadzwoni.
Teraz czas na sytuację drugą...:
Stoi sobie żulek pod sklepem.
Niemieckim sklepem dodajmy.
Przychodzą do niego jakieś dzwne france - i o dziwo, po niemiecku gadają - co prawda kurewsko łamaną niemczyzną - znać nietutejsi...
I trochę bardziej jacyś opaleni, a przecie zima - solarium jakie czy co?
Proponują mu interes...
Złoty interes
Założymy dla Ciebie firmę kolego!
Hans się lekko zdziwił - o kurcze - ci cudzoziemcy to naprawdę miłe chłopaki - tyle chca dla mnie zrobić?
Idą do ArbeitAmtu, rejestrują COŚ - bo Hans nawet nie wie co - ale będzie mieć firmę
Już się cieszy na mysl o tym otwierając swoją ulubioną wódeczkę - Smirnoffa - a co
I na jego konto co miesiąc jakoś spływa po kilkaset EUR
I tak płyną błogie miesiące...
Piękny jest ten świat - tak z dnia na dzień
I nagle - co to, nad pyskiem stoją mi jakieś farfocle i coś zaś gadają...
Nawet jakąś legitymację mi pokazali - coś z FinanzAmtu...
Odesłał ich w pizdu, a co - nie będą mu dupska truli...
Idzie w następnym tygodniu po swoją dolę - ale co to, nie ma kasy na koncie...
Ja piernicze - za co będę pić?
I tak z kolegami zaczął topić smutki w ichniejszej gorzołce czy innym wynalazku - bo teraz już kasy nie ma...
W międzyczasie zorganizowana grupa przestępcza w Niemczech kupuje na faktury NETTO na jego nazwisko kilkaset aut w ciągu czterech miesięcy.
Każde jest pozbawiane należnego VATU w Niemczech, faktury są wyrzucane, JEST SPORZĄDZANA NOWA UMOWA - POMIĘDZY ŻULEM A OSOBĄ/FIRMĄ Z BRIEFU, auto dostaje do sprzedaży podstawiony następny żulek, który ma teraz dwa sposoby by te auta upłynnić dalej:
Pierwszy przykład:
rejestruje na siebie w Niemczech, Holandii Belgii czy gdziekolwiek indziej.
W Briefie stoi osoba fizyczna, nie firma - wszyscy kryci w teorii.
Auto kupuje Zenek Nicniepuka, wiezie w Polskę...
Wystawia za 45 tys zł (kupił w cenie netto za 9.000 EUR), on też musi zarobić...
Opłaty masz oczywiście wziąć na siebie - masz dane w briefie - to sobie spiszesz... Czy to legalne?
panie, tak wszyscy robią przecież.
Nie - on opłat na siebie nie weźmie, musiałby jakiś tam podatek zapłacić...
Drugi przykład:
Żulek wystawia w komisie auto w kapitalnej cenie - no FESTPRICE normalnie, za 9000 EUR!
VAT nie trzeba odporowadzać, bo on kupił już z VAT.
A gdzie faktura?
Nie potrzeba faktury - on ma brief to jest właścicielem auta!
Ale jak to - trzeba przecież zrobić jakąś umowę...
I tu osoba podająca się za żula wyciąga swoją umowę (fałszywą) i pokazuje od kogo kupił.
W Niemczech - masz Brief - to automatycznie jesteś właścicielem auta kolego!
I zaś pojawia się już w pełni legalnie następny Zenuś Nicniepuka - szuka w Polsce osób, które mogą zrobić opłaty!
Tak, kolego - spotkałem się z tym!
To, że auto stoi na placu w super komisie - nie oznacza, że ten komis robił opłaty!
I teraz kupujesz takie auto...
Sorry za długość - ale przekręt jest cholernie niebezpieczny,.