Obecny właściciel twierdzi, że była pęknięta obudowa lusterka, lekko pęknięty reflektor i, maska "jakby czymś uderzona" (co poparł zdjęciem auta na lawecie niby zaraz po przywiezieniu z Niemiec). Dodatkowo powiedział, że może oświadczyć na piśmie, że poza tym co pokazał auto jest bezwypadkowe. Mimo wszystko coś mi tu śmierdzi...