No może się ktoś "utopić" w tym samochodzie
Tak na marginesie, to kupując samochód tej klasy i w dodatku prawie nowy, to chyba każdy z kupujących wydając 200 tyś. powinien poświęcić te parę groszy i udać się do ASO i ewentualnie do dobrego rzeczoznazwcy, tylko ciekawe czy i te instytucje bez informacji podanych w USA byłby w stanie określić co działo się z samochodem.
Moje zdanie jest takie, że takie zdarzenia powinny być wpisywane w książkę pojazdu, brief czy inne dokumenty, które byłyby związane już na zawsze z danym samochodem.
Skończyło by się zwożenie "łupów" z zagranicy gdzie przyznana była szkoda całkowita i sprzedawanie ich jako igiełki bezwypadkowe. Prosta sprawa, brak możliwości rejstracji i gotowe.
No ale to jest moje prywatne zdanie.
Pozdrawiam.