Nic wszystko z nim OK stoi u mnie w Garażu
Przyjechałem na oględziny nastawiony bojowo że jak zwykle będą mi kit wciskać
Właściciela nie było ale odnalazłem za budynkiem syna który w garażu malował jakąś brykę Troszkę się wystraszyłem że i ta moja przeszła przez ten garaż
Gość okazał się bardzo sympatyczny i bez najmniejszego owijania w bawełnę mówił co wiedział o samochodzie. Że myty, że z Niemiec, że ma pęknięty kolektor wydechowy (czego nie widać), że paliwa to on z 10 lekko łyknie
. Na pytanie czy samochód przyjechał na kołach czy na lawecie od razu powiedział że na lawecie bo za dużo pali żeby nim jechać.
Później jazda testowa po dziurach żeby przetestować zawieszenie, przyspieszenie, hamowanie.
Zjawił się właściciel w celu dogrania spraw formalnych. Podjechaliśmy ubezpieczyć samochodzik, później razem na badanie do stacji diagnostycznej (pierwsze badanie w kraju).
Na moja prośbę że zależy mi na czasie na jutro rano o 8 mam mieć wszystkie tłumaczenia i cło żebym zdążył zarejestrować samochód jeszcze w piątek.
Właściciel szczery i naprawdę widać było że nie chce nikogo oszukać.
Pytałem czy jeździł tym samochodem w kraju odpowiedział że nie. Na moje pytanie czy nie gotuje wody, bo mój znajmy tak miał w swojej zafirze, odpowiedział że sprawdzimy. Zostawił autko na włączonym silniku do włączenia wiatraków. Na koniec przyniósłszy miernik lakieru i badał cały samochód.
Co do rocznika (2000) a nie 2001. Mówił że rocznik jest 2001 ale sam nie jest pewny bo to wychodzi na badaniu technicznym jak rozkodują VIN i może się okazać ze to rocznik 2000.
Mogę polecić tego sprzedajacego zobaczymy jak będzie dalej