Na zdjęciu to co nieco widać.
Niemcy jako naród są bardzo pragmatyczni. Nie kupują samochodów do stania w garażu, nawet emeryci lub renciści (ci to dopiero jeżdżą). Polo z tym silnikiem i takim wyposażeniem było kupione na dojazdy do pracy (do 25 km. w jedną stronę) i jazdy po mieście (zakupy, kino i takie tam bzdury). Pedały sprzęgła i hamulca są dość wyślizgane i wskazują raczej na codzienne użytkowanie. Jeśli założymy te 50 km dziennie to daje w sumie 15.000 rocznie, czyli 60.000 km w cztery lata. I to by było uczciwe pokazanie sprawy. Niemiec pozbył się wozu w którym skończyła się gwarancja, a zbliżały się nowe kosztowne wymiany (rozrząd, hamulce, części zawieszenia). To była logiczna ścieżka rozumowania, pozbyć się przed wymianami, nie po kosztownych wymianach bo wtedy trzeba jeździć. No chyba, że był naprawiany blacharsko, a to już inna bajka i inne paragrafy
Jeśli sprzedawca "skręcił" licznik o 45.000 (z 60 do 15) to by pokazało już tylko i wyłącznie uzależnienie handlarzy od fałszowania licznika. Nawet w samochodzie który tego nie potrzebuje. A to już jest chore i wymaga leczenia, np. w Tworkach lub innym zakładzie.