Cześć koledzy i koleżanki.
Był koniec maja a ja przeszczęśliwa zakupiłam swój pierwszy motocykl. 125, bo nie mam jeszcze prawka na A, więc tak na rozeznanie, czy to "dla mnie". Rocznik 2001, kupiony u handlarza - starego znajomego przyjaciela rodziny, spoko, pełne zaufanie.
Po 90 przejechanych kilometrach motocykl stanął i od tego czasu nie ruszył - silnik padł. Rozebrany przez mechanika okazał się być w totalnej rozsypce, zabijcie mnie a technicznych szczegółów nie podam, ale głowica była pęknięta więc świeca wklejona na klej (nie wiem kto wkleił - handlarz czy ktoś wcześniej, moto sprowadzany z Finlandii), tłok wybił.. coś wybił, w każdym razie w silniku miazga, w całości tylko skrzynia biegów.
Handlarz nagle już nie znajomy, wiadomo jak to jest, od czerwca się z nim boksuję, bo on oczywiście wypiera się jakichkolwiek uszkodzeń i nieprawidłowości w momencie kupna motocykla. Byłam na Policji, bo pisanie pozwu odkładam jak mogę, tam poradził mi policjant żeby sprawdzić VIN. To sprawdziłam, wiele nie wiem (poza tym, że rocznik chyba jednak 1998 a nie 2001 jak miało być), ale nic na temat ew. uszkodzeń silnika, wypadków w przeszłości nie ma...
Wybaczcie tę łzawą historię, ale tonący brzytwy się chwyta - moja pierwsza maszyna mnie zawiodła, muszę to jakoś rozsądnie rozwiązać, czy ktoś coś wie, może pomóc dostarczyć jakieś info?
Ogłoszenia już dawno nie ma, otomoto odmówiło mi kopii jakiejś archiwalnej ogłoszenia.
Pozdrawiam
Anka