Cały list "handlarzyny z Gniezna" w tonie błagająco-prosząco-żebrzącym to do bólu brzuszka ze śmiechu może doprowadzić. Takie żebranie o zrozumienie i nie znęcanie się.
Nie ma ani jednego słowa o kręceniu liczników, ani jednego słowa o tworzeniu ulepów, ani jednego słowa o oszukiwaniu klientów, że to incydenty, czarne owce. Przecież to "jedna, wielka, szczęśliwa rodzinka".
Jedna wielka ku..pa, a nie rodzinka.
Na taką opinię zapracowali sobie handlarze z Gniezna w pocie czoła, pracując do tego ciężko ponad siły.
zaczarowanyolowek.blox.pl/2011/02/Teoret...prawo-do-obrony.html