Panda 1.1
Nie miałem ochoty jechać jej obejrzeć, ale jesienna nuda wygoniła mnie. Mimo zapewnień, że wszystko jest w porządku, jest prosta, nie była poważnie uszkodzona a sprzedawca jest jej właścicielem ponad rok, miałem wciąż opory.
I słusznie:
- podłużnice połamane, zapryskane barankiem
- wiązka silnika poprowadzona wedle własnego uznania
- masy poprzykręcane jakimiś dziwnymi śrubami
- błotniki przednie niedomalowane (wystaje normalnie podkład)
- w środku śmierdzi spaloną instalacją
- z tyłu podłoga pozaginana i wsadzone drewienka pod mocowanie zbiornika LPG
- na przednich lampach marker (opisane części z demontażu)
- na szybach i uszczelkach ślady farby
- z rozrządu który miał być zmieniany tylko naklejka
- brak płyty w kracie oddzielającej
- sprzedaż na podstawie wypisanej umowy in-blanco
Więcej nie miałem ochoty oglądać, bo tubylcy mieli przewagę liczebną, a ja zamkniętą bramę.