Oczywiście, że śnieg mógł wpłynąć na pomiar, mróz również - ogólnie zaleca się, aby miernikiem nie mierzyć poniżej zera (tzn w momencie gdy miernik jest dłuższy czas na mrozie).
Co do rozpiętości - oryginalna powłoka lakiernicza nie powinna przekraczać 100-150 um. Jest oczywiście możliwość, że może być w granicy 200 um, jest to jednak rzadkość.
Ja stawiam osobiście, że lewa strona auta była PRZELAKIEROWANA. Czy patrzyłeś dokładnie na śruby błotników? Drzwi? Czy pomierzyłeś słupki, progi? Jak dach?
Nie ma RACZEJ możliwości, aby jeden element miał lakier w ok. 150 um, drugi 250 um - to oznacza najczęściej lakierowanie.
Na Fordzie z UE lakier nie powinien przekraczać nawet 120 um. Są to lakiery akrylowe, wodorozcieńczalne, w dodatku wartswa lakieru jest cieńsza niż 10 lat temu. Mało tego - stawiam na to, że te auto miało co najmniej raz lakier spolerowany. Wiecie - car detailing przez handlarza i te sprawy - a to oznacza, że warstwa lakieru mogła być jeszcze grubsza.
Jest też oczywiście 10% szansy na to, że auto tak wyszło z fabryki - fabrycznie dopuszcza się nawet grubość do 300 um, powyżej element idzie do przetworzenia. Ale to są raczej skrajne przypadki.
Jak masz możliwość to pomierz słupki, progi, zobacz dokładnie śruby z błotników i zawiasów drzwi. Jeśli słupki i progi nie będą przekraczały 100 um i nie będziesz widział ABSOLUTNIE żadnych śladów zadrapań na śrubach to wszystko może być ok.
Cezary napisał:
dzięki za odpowiedzi.
Po rozmowie ze sprzedającym - nie ma problemu na umówienie się na serwis. Oczywiście nie omieszkamy skorzystać. Pytanie do specjalistów po oględzinach. Sprzedawca przy nas czujnikiem lakieru badał grubość powłoki lakierniczej. Rozpiętość na czujniku wahała się od 150 jednostek do 300 jednostek (lewa strona auta + maska + klapa bagażnika powyżej 200, prawa strona auta poniżej 200). Czy taka rozpiętość o czymś świadczy? Było dość mroźno pytanie czy mróz / ewentualnie niewielki lód na lakierze mógł wpłynąć na pomiar?