Rozmowa telefoniczna ze sprzedającym same OCHY i ACHY jaka im się laleczka nie trafiła, lakier wszędzie oryginalny, auto bezwypadkowe, same zapewnienia, że pan handlarz już 15 lat w biznesie i uważa, że ludzie są głusi na to co on im mówi przez telefon - normalnie niepowtarzalna okazja.
Pytam, czy warto tłuc się 250 km oglądać samochód, odpowiada, że warto.
Sam zawodowo zajmuję się zakupem samochodów, średnio 3 używane tygodniowo kupuję, o czym mówię sprzedającemu, aby wszystko uczciwie opowiedział, to ponownie zapewnia, że lakier wszędzie oryginalny, książka do 2016 czy 2017 w ASO prowadzona itd.
Co się okazuje na miejscu?
Strona pasażera: PRZEDNI BŁOTNIK malowany, DRZWI przednie malowane, DRZWI tylne malowane, TYLNY BŁOTNIK malowany (dolna część w oryginale, od rantu malowany do góry)
Strona kierowcy: TYLNY BŁOTNIK - podobnie jak strona pasażera malowany od rantu do góry.
Łuki dachowe malowane.
Dach w szpachli - wartości na mierniku od 250 do 500
Nie twierdzę, że auto jest po dzwonie, bo przy krótkich oględzinach dachu obstawiałbym robotę po gradobiciu, krótkich, bo pan sprzedający zdenerwował mnie stwierdzeniem, czego oczekuję po 10 letnim samochodzie (odpowiem tutaj: ja oczekuję uczciwości sprzedającego).
Na pytanie czy zwraca koszty dojazdu, odpowiada, że może dać rabat, na auto z 34900 godzi się na 33000, po czym po chwili dzwoni, że jednak 34000 bo już ktoś tam tyle im oferuje.
No cóż, życzę komuś zadowolenia z użytkowania tego pojazdu, książka skończyła się z tego co pamiętam na ok 65000 km, w 2012 czy 2013, a nie w 16/17 jak pan sprzedający mówił przez telefon.
Ogólnie ostrzegam przed płynącymi z ust pana sprzedającymi superlatywami, gdyż podejrzewam, że odnoszą się one do każdego pojazdu jakie ten pan posiada w ofercie.
Pan zasłania się niewiedzą, no cóż, handluje 15 lat, kupuje auto i go nie sprawdza?