jaki "kupiec" taka opinia.
Jeszcze takich oględzin auta nie widziałem...
Kupiec zadzwonił, prosił tylko żeby spotkać się wieczorem oraz żeby umówić się gdzieś w centrum, przystałem więc na propozycję. O stan auta w ogóle nie wypytywał.
Kupiec wskazał miejsce spotkania:
Arkadia, parking podziemny, godzina 19:00 (okres zimowy)...
1. Jak można oglądać samochód przy świetle lampki nocnej...
2. Na zdjęciach widać, że auto ma wymienione kierunkowskazy oraz lampy tylne na diodowe, ale cóż, widocznie przed umówieniem się "kupiec" ogłoszenia nie przeglądał...
3. Wnętrze mocno eksploatowane... ciekawe gdzie? Chodzi tylko i wyłącznie o rzeczy użytku codzinnego znajdujące się w samochodzie. Przepraszam, ale opróżnić samochód można dla poważnego kupca, a nie dla kolejnego
APACZA, który przyjeżdża przejechać się autem, pododawać gazu, ugiąć oponę kolanem i powiedzieć "Kupię go jak sprzedam swój".
4. z dalszych testów i jazd "kupiec" zrezygnował... Nie dziwie się bo gdzie tu jeździć na parkingu podziemnym
Fakt, wsiedli, najpierw jeden, potem drugi "kupiec" no i się zaczęło...
gaz do dechy i hamulec bo próg zwalniający i tak kilka rund dookoła słupów... Próba wykonana
5. "Heble... brakuje do żylety" - inteligentny człowiek powiedziałby "hamulce"
I TERAZ NAJLEPSZE:
Pseudo kupiec zadzwonił w niedziele, że nie kupi auta z check engine i kablami z tyłu lamp diodowych. Odpowiedziałem, że check engine jest do skasowania, a kable muszą zostać (tak lampy zostały zamontowane przez poprzedniego właściciela i nie mam zamiaru nic z tym robić).
Dzwoni kolejny raz we wtorek i negocjuje cenę. Cena ustalona, umówieni na czwartek.
Przyjeżdżają (znów całą rodziną), nie oglądają już auta (dlaczego??? nie wiadomo, pewnie taki "kupiec"), wchodzą odrazu kupować.
Otiweram drzwi i... okazuje się, że pomylili sprzedającego. Dlaczego? Jakie tłumaczenie? Brak słów i ubaw po pachy
Jaki pseudo "kupiec" takie oględziny, opinia i nieudany zakup