Japoński koncern przez ostatni rok przeszedł istny armagedon. Marka planuje jednak wielki powrót, od stycznia fabryki będą realizowały 130% normy.
Szefowie Hondy najchętniej zapomnieliby o ostatnim roku. Kwiecień był ostatnim miesiącem, gdy marce udało się sprzedać 100 tys. pojazdów w USA. Później było już tylko gorzej. Najpierw marcowe tsunami, które na chwilę praktycznie całkowicie zatrzymało japońską gospodarkę. Gdy sprawy miały się już lepiej, powódź w Tajlandii zniszczyła magazyn dostawców Hondy. Ten ostatni incydent zmniejszył znacznie wydajność produkcyjną. W całym tym chaosie Honda musiała jeszcze znaleźć siły na prezentację nowej generacji jednego z najbardziej kluczowych modeli – Civica.
Aktualnie Honda stara się wytłumaczyć dilerom, że na przełomie 2011 i 2012 roku fabryki będą pracowały o 30% wydajniej w stosunku do poziomu produkcyjnego sprzed tsunami. Ma to pozwolić na odbudowanie zasobów samochodów na firmowych parkingach.