Posiadasz już konto?

Zaloguj

Darmowe Sprawdzenie VIN

Weryfikujemy Historię Wypadkową Pojazdów

Newsy

Wieczna Fiesta. Pierwsze wrażenia z jazd 
2013-03-01
Wieczna Fiesta. Pierwsze wraż

Forda Fiestę można śmiało tytułować miejskim bestsellerem dwóch wieków. Trudno uwierzyć, że wozi ludzi już od 1976 roku. Młodszym czytelnikom ten odległy czas pachnie archeologią, nic dziwnego – to poprzednie tysiąclecie. Właśnie w tym roku wprowadzono w Polsce kartki na cukier i oddano do użytku trasę Warszawa-Katowice, popularną Gierkówkę.


Są jeszcze tacy, którzy pamiętają, że rok ów był i dobry, i zły – odwiedził Polskę zespół ABBA, z drugiej strony ceny żywności podskoczyły o 70 proc. Tak, tak, właśnie o tyle! Żerań świętował produkcję milionowego samochodu, choć na ulicach najczęściej spotykanymi autami były w tym roku maluchy i milicyjne Nysy.

Born to be champion
O Nysie nikt już nie pamięta, a mały Ford, zaprezentowany wtedy w Le Mans, doczekał godnego jubileuszu i siedmiu, choć właściwie z modelem 2014, siedmiu i pół generacji. Świat motoryzacji ewoluował przecież tak szybko, a  Fiesta za tymi zmianami nadążała i przez lata wypracowała kolejny rekord – jest najlepiej sprzedającym się samochodem miejskim w Europie... po 37 latach od premiery. I to po raz trzeci od roku 2009. Oznacza to, że w salonach światowej sieci dilerów Forda co dwie minuty ktoś kupował Fiestę.
Co jest takiego w tym autku segmentu B, czym przekonało do zakupu 15 mln właścicieli? Z pewnością Fiesta jest szyta na miarę mieszczucha, który żyje między pracą a domem w metropolii lub miasteczku. Wpisała się też w potrzeby właścicieli flot firmowych, jako niezmordowany długodystansowiec. Zastanawialiśmy się nad tym, testując nową Fiestę w Wiecznym Mieście, a za plener fotograficzny posłużyły nam dekoracje słynnej rzymskiej wytwórni filmów Cinecitta i plan serialu „Rzym”.

 



Wybór serca
Klient zdecydowany na zakup Fiesty musi jeszcze rozstrzygnąć podstawową kwestię – który z siedmiu silników będzie dla niego najbardziej odpowiedni. Czy zdecydować się na auto z benzynową jednostką 1.0 EcoBoost (100 lub 125 KM), która w ubiegłym roku otrzymała tytuł „International Engine of the Year”, czy może wybrać ECOnetic z silnikiem wysokoprężnym 1.6 Duratorq TDCi, który potrafi 100 km pokonać na 3,3 litra oleju napędowego, a emituje zaledwie 87 gram CO2 na kilometr, więc na najbliższym salonie w Genewie znajdzie się w elitarnym klubie aut wyrzucających z rury wydechowej mniej niż 100 g/km. Drugi z turbodiesli, 75-konny 1.5 Duratorq TDCi, również mieści się w klubowym towarzystwie.
W gamie silnikowej do wyboru są jeszcze cztery napędy benzynowe, dostępne w polskich salonach: 80-konny 1.0 Ti-VCT z systemem zmiennych faz rozrządu (Twin Independent Variable Camshaft Timing), 1.25 Duratec (60 albo 82 KM), 96-konny 1.4 Duratec oraz 105-konny benzynowy 1.6 Ti-VCT Duratec. W stosunku do pełnej gamy europejskiej brakuje w Polsce jedynie dwóch jednostek: najsłabszej 65-konnej 1.0 oraz 1.4 LPG przygotowanej do zasilania gazem. Brak tej ostatniej pewnie zasmuci właścicieli stacji LPG, a ucieszy zarabiających na montażu instalacji gazowych.

Jazda – bajka i czas refleksji
Sama jazda Fiestą daje dużo przyjemności – auto z napędami wysokoprężnymi oraz obsypanym nagrodami benzynowym EcoBoost dysponuje dostateczną rezerwą mocy i dostępnym pod prawą stopą momentem obrotowym, aby kierujący czuł się komfortowo i bezpiecznie podczas manewrów wyprzedzania. Kabina jest dobrze izolowana akustycznie, co wpływa również na obniżenie stresu i wydłużenie czasu koncentracji w podróży. Nikt nie wymaga od przeciętnego użytkownika przejechania 1 mln. 250 tys. km w ekstremalnych warunkach, co było udziałem 31 śmiałków, testujących przedprodukcyjne egzemplarze po dziurach, bitych traktach, w temperaturach od -40 do +82 st. C, jednak producent obiecuje, że auto jest w stanie przejechać całe Śródziemie, aż do Mordoru. Gdyby ktoś ośmielił się na to i Fiestą wspinał się tam przez Wrota Rohanu – ułatwi mu to opracowany przez Forda układ wspomagający ruszanie z miejsca na wzniesieniach (Hill Launch Assist). System nie pozwoli na stoczenie się pojazdu po zatrzymaniu go na stromym podjeździe.
Bajkowe ekscesy kończą się jednak dla młodszych kierowców wraz z zakupieniem Fiesty wyposażonej w system MyKey. Umożliwia on kontrolę rodzicielską pojazdu, rozpoznając dzięki magicznym kluczykom, kto zasiadł za kierownicą. Otwiera to całe spektrum możliwości doglądania młodego kierowcy i ograniczania ekstrawagancji, które mogłyby przyjść mu do głowy. Mama i tata mają więc władzę absolutną nawet poza domem i mogą wyegzekwować ją w formie limitowania prędkości maksymalnej, głośności zestawu audio, a nawet zablokować zapłon, jeśli kierowca i pasażer lub pasażerka nie zapną pasów bezpieczeństwa. Wszystko dla dobra dziecka.
Mieliśmy podczas testów nieodparte wrażenie, że samochody od dnia premiery Fiesty w 1976 roku coraz bardziej panują nad nami, ludźmi. Z jednej strony to przyjemne – troszczą się o nasze życie, kontrolują ewentualne uślizgi, mówią do nas i słuchają całych zdań, przewidują niebezpieczeństwo i delikatnie budzą z otępienia, wibrując kierownicą, kiedy zjeżdżamy z pasa, ale stały się przez to bardziej niedostępne i tajemnicze. Po cóż zaglądać pod maskę, skoro bzyczy tam mózg elektronowy, zrozumiały wyłącznie dla neurochirurgów z autoryzowanych stacji obsługi.

Wewnętrzna przemiana bohatera
Niewielu testujących zwraca uwagę na ewolucję, która dokonuje się ostatnio we wnętrzach modeli Forda. Warto poświęcić temu choćby parę słów, w kontekście globalnej polityki koncernu. Zwykle recesja wymusza zmiany na gorsze, tańsze materiały i unifikację wielu detali. Oszczędności tak, stagnacja nie – zdają się mówić kolejne odsłony gamy modelowej i ostatnie decyzje personalne Forda. Właśnie jeden z najgłośniejszych transferów w świecie europejskiego designu minionego roku świadczy o tym, że do personaliów i wewnętrznego dojrzewania modeli podchodzi się poważnie. Od prawie roku dyrektorem biur projektujących wnętrza pojazdów Forda i Linkolna jest Amko Leenarts, który wcześniej przez 12 lat kierował zespołem genialnych designerów, rysujących kokpity w centrum stylistycznym Peugeota. Można śmiało powiedzieć, że jego załoga dokonała estetycznej rewolucji w kabinach aut francuskiej marki, co doceniono w wielu konkursach i plebiscytach. Kiedy w czerwcu Leenarts z Paryża przeniósł się do Merkenich pod Kolonią, był to sygnał, że europejski styl zdobędzie dominującą pozycję w strategii wizerunkowej Forda. Leenarts trafił wprost pod skrzydła J Maysa, wiceprezesa i dyrektora działu projektów grupy marek Ford Motor Company. Czas wdrażania projektu jest zwykle dłuższy niż rok, jednak już dziś widać „odmłodzenie” stylistyczne wnętrz gamy modelowej i wyrazisty family look, czyli konsekwencję tworzenia wspólnego wizerunku dla aut nowej gamy.
Mostek kapitański Fiesty musi pomieścić sporo nowinek technicznych, w jakie wyposażono auto. Przy takiej obfitości funkcji, paneli i instrumentów ergonomia obsługi stanowi dominantę w stosunku do estetycznych poszukiwań projektanta. Nie mamy jednak wrażenia, że kierowca zgubi się w nadmiarze informacji, wręcz przeciwnie, od pierwszych przejechanych kilometrów czujemy się swojsko w przestrzeni kabiny.
Wyświetlacze kokpitu w kolorze Ice Blue oraz nowa grafika sekwencji powitalnej nie zaskoczą kierowcy, znającego klimat aut Forda. W kole kierownicy umieszczono przyciski sterujące systemem audio, funkcjami pokładowymi pojazdu oraz ustawieniami paneli informacyjnych. Nie jest to w segmencie B normą, a jednak w Fordzie możemy zamówić aktywowany głosem system komunikacji SYNC oraz zintegrowaną nawigację satelitarną, w związku z czym możemy też wyposażyć auto w 5-calowy kolorowy wyświetlacz instalowany w konsoli. Centralny podłokietnik ze schowkiem i uchwyty na napoje oraz ergonomiczne panele drzwiowe ze sterownikami szyb i lusterek, a także sporymi kieszeniami stwarzają kierowcy komfortowe miejsce pracy, porównywalne z dobrze zorganizowaną przestrzenią większych aut. Przednie fotele Fiesty wydają się solidne, jednak mają zbyt krótkie siedziska, co odczują wyżsi pasażerowie. To wada Fiesty i B-Maxa, będąca efektem powiększenia przestrzeni dla pasażerów drugiego rzędu foteli. Kompromis nie zawsze wychodzi na zdrowie – fotel kierowcy jest przecież używany zawsze, pasażerowie tylnej kanapy wożeni są raczej okazjonalnie.

Mocne danie na deser
Doskonała informacja dla fanów mocniejszych doznań za kółkiem – w Kolonii ruszyła produkcja nowego Forda Fiesta ST – najszybszej odmiany modelu, która do setki rozpędza się w 6,9 sekundy, a maksymalną prędkość ograniczono elektronicznie do 220 km/h. Już za trzy tygodnie ten mały hot hatch dostarczy nam pierwszych wrażeń z jazd, którymi podzielimy się z czytelnikami.  
Samochód napędza silnik 1.6 EcoBoost o mocy 182 KM. Zastosowano nową konstrukcję podwozia, układ kierowniczy i hamulcowy, zmodyfikowaną wersję układu TVC poprawiającego stabilność na zakrętach oraz pracujący w trzech trybach układ elektronicznej kontroli stabilności (ESC) – zapowiada się więc faktycznie ekstremalna jazda. Słowo ekstremalna zyska też nowy wymiar, bo ST ma według specyfikacji producenta potrzebować tylko 5,9 l na 100 km. Ale... who cares?



Źródło: Mototarget

Zaloguj się aby skomentować

Ostatnie Komentarze

  • Brak postów do publikacji.