Posiadasz już konto?

Zaloguj

Darmowe Sprawdzenie VIN

Weryfikujemy Historię Wypadkową Pojazdów

Newsy

Samochód mądrzejszy od kierowcy? 
2015-07-23
Samochód mądrzejszy od kiero

Rozpozna właściciela z daleka i ustawi jego ulubioną stację radiową. Sprawdzi temperaturę i uruchomi masaż w fotelach, chroniąc przed zmęczeniem i napięciem mięśni. Nie pozwoli zapomnieć o zamówieniu biletu na samolot, wyręczając w tym kierowcę. Samochód connected, bo o nim mowa, będzie jak żona i kochanka w jednym. I to szybciej niż się spodziewamy.


Nawigacja fabryczna już jakiś czas temu przestała być luksusem w nowych autach. Teraz klienci oczekują znacznie więcej: możliwości korzystania z Internetu i łączenia telefonu z pojazdem, korzystania z Facebooka i zamawiania miejsca w restauracji za pośrednictwem pokładowego systemu infotainment. Do takich ekstrawagancji przyzwyczajają ich producenci samochodów, którzy wreszcie zrozumieli, że nowe technologie mogą dać przewagę w walce o klienta. Według danych firmy analitycznej IHS Automotive, do końca 2020 r. na całym świecie będzie ok. 370 mln aut wyposażonych w technologie pozwalające na współpracę pojazdów ze sprzętem mobilnym ich właścicieli. A to dopiero początek możliwości.

Internet to podstawa

Korzystanie z wyszukiwarki Google w celu znalezienia sklepu z meblami, przeglądanie serwisów społecznościowych, sprawdzanie prognozy pogody i najświeższych informacji z giełdy – to tylko kilka możliwości, jakie już teraz oferują samochody connected. Kierowca może też słuchać internetowego radia i omijać korki dzięki danym o utrudnieniach w ruchu, dzieląc się przy okazji informacjami o „misiaczakach z suszarkami”. W przypadku niektórych rozwiązań ma nawet szanse sprawdzić status lotów nie wychodząc z auta i liczyć na ratunek, jeśli wypadnie z drogi ciemną nocą w okolicach Mławy, a w pobliżu nie będzie bratniej duszy. Pomocy udzielą mu stosowne służby, wezwane na miejsce kolizji za pośrednictwem pokładowego systemu SOS, przekazującego do centrum alarmowego dokładną pozycję samochodu, odczytaną za pomocą GPS, jego kierunek jazdy, numer VIN oraz informacji o skali zdarzenia i możliwych obrażeniach pasażerów.

Stare dobre małżeństwo

Tak jak żona zna przyzwyczajenia męża, tak samochód connected będzie wiedział wszystko o swoim kierowcy. A konkretnie to, co przyda się do umilenia mu jazdy i usprawnienia dotarcia do celu. Dzięki połączeniu pokładowego komputera i systemu infotainment ze smartfonem, z daleka rozpozna osobę zajmującą miejsce za kierownicą i dokona stosownej transformacji: zmieni ustawienia fotela, lusterek, kierownicy, klimatyzacji i włączy preferowaną stację radiową (niekoniecznie taką, jakiej wcześniej słuchali nastoletni synowie). Przy okazji uruchomi inteligentny tempomat, dobierając odległość od poprzedzającego pojazdu i przyspieszenia do gustu siedzącego za kółkiem. Potem sprawdzi notatki w smartfonie i kalendarz, by skalkulować trasę najlepiej pasującą do zadań na dany dzień, uwzględniając przy tym stałe punkty, jak odwiezienie dziecka do szkoły. Pod uwagę weźmie oczywiście warunki pogodowe, porę dnia czy sytuację na drodze.

O gadżetach takich jak przeglądanie na telefonie tras ostatnio odbytych podróży, sprawdzanie średniego zużycia paliwa i jego poziomu w baku, zasięgu auta i przebiegu w zasadzie nie warto wspominać. Nie można natomiast pominąć milczeniem sterowania za pomocą smartwatcha wybranymi funkcjami samochodu, takimi jak praca klimatyzacji, opuszczanie i podnoszenie szyb, automatyczne parkowanie (kłania się James Bond). Przy okazji – zgubienie kluczyka nie będzie już problemem. Wystarczy połączenie telefoniczne z operatorem systemu, podanie numeru PIN, a pojazd zostanie zdalnie otwarty.

Elektroniczny kaganiec

Skoro już o zapewnianiu komfortu mowa, to warto zwrócić uwagę na drugą stronę medalu, czyli rozwiązania, które mogą nie przypaść do gustu niektórym kierowcom. Zwłaszcza tym, którzy polecenie policjantów dotyczące zatrzymania auta traktują jak wyzwanie na pojedynek. Ich zapędy studzić będą pomysły zbliżone do tego, jaki zaprezentował niedawno koncern General Motors. Chodzi o system telematyczny OnStar wzbogacony o funkcję redukowania prędkości, noszącą wdzięczną nazwę Stolen Vehicle Slowdown. Umożliwia ona zdalne wyhamowanie auta do prędkości pozwalającej mundurowym prowadzącym pościg na wyeliminowanie zagrożenia. Oczywiście wszystko odbywać ma się w zgodzie z prawem i pod czujnym okiem operatorów systemu, ale łatwo wyobrazić sobie nagłówki o awariach systemu skutkujących zatrzymaniem samochodu na przejeździe kolejowym w sytuacji, gdy akurat nadjeżdża Pendolino.

Samochód jak pielęgniarka

Jeśli mało Wam jeszcze rozwiązań z zakresu connected, to na koniec perełka: monitorowanie parametrów fizycznych podróżujących za pomocą czujników w fotelach i wyświetlanie ich na centralnym ekranie. A docelowo wysyłanie danych na platformę medyczną, dzięki czemu lekarz prowadzący będzie na bieżąco sprawdzał, jak czują się jego pacjenci i czy przypadkiem nie należy zapisać im witaminek. Wracając do auta: zależnie od kondycji kierowcy i pasażerów, system zadecyduje o uruchomieniu masażu, ogrzewania czy wentylacji, chroniąc przed zmęczeniem i napięciem mięśni. Żyć nie umierać.

Pole do popisu dla hakerów

Na koniec łyżka dziegciu. Samochody connected będą polem do popisów dla hakerów, bo stają się włączonymi do sieci komputerami. Atak przez sieć komórkową, ze względu na jej szeroką infrastrukturę, dużą przepustowość i dwukierunkowość może odbyć się choćby z innego miasta i wpłynąć nawet na funkcje związane z jazdą – skoro może to zrobić ścigający radiowóz policyjny, czemu nie cyberwłamywacz. To nie dywagacje, to wnioski z raportu, opracowanego przez informatyków z Uniwersytetu Californijskiego w San Diego i Uniwersytetu w Waszyngtonie, który powstał na zamówienie Rady Naukowej d.s. Transportu w amerykańskiej National Academy of Sciences. Hipotezy naukowców poparto wielomiesięcznymi eksperymentami, wykorzystując zakupiony do badań nowoczesny samochód, przedstawiany przez producenta jako zupełnie bezpieczny. Nie ujawniono marki.

Z innych badań ekspertów Kaspersky Lab wynika, że cyberprzestępcy już dziś mogą zdalnie zlokalizować auto, otworzyć jego drzwi i zmodyfikować ustawienia pojazdu. Dowody? Specjaliści z Kaspersky’ego wzięli na tapetę system ConnectedDrive BMW i dowiedli, że da się go zhakować. Główne kanały, które mogą zostać wykorzystane przez cyberprzestępców, to: prywatność, uaktualnienia oraz aplikacje dla smartfonów.

„Samochody połączone z siecią mogą otworzyć drzwi dla zagrożeń, które od dawna istnieją w świecie komputerów i smartfonów. Na przykład, cyberprzestępca, który wejdzie w posiadanie hasła użytkownika, będzie mógł zlokalizować samochód i zdalnie otworzyć jego drzwi. Kwestie związane z prywatnością są tutaj bardzo istotne i entuzjaści nowoczesnej motoryzacji powinni być świadomi nowych zagrożeń, które wcześniej po prostu nie istniały” – komentuje Vicente Diaz, główny badacz bezpieczeństwa w Kaspersky Lab.

Gdy cyberprzestępca wejdzie w posiadanie danych wymaganych do zalogowania się do systemu BMW (atakujący może tego dokonać przy użyciu phishingu, szkodliwego programu lub socjotechniki), uzyska nieautoryzowany dostęp do informacji kierowcy i danych o samym samochodzie. W tym momencie atakujący będzie mógł zainstalować w swoim smartfonie aplikację BMW ze skradzionymi danymi logowania, otworzyć auto, a nawet odjechać nim.

Co więcej – aktywowanie przez właściciela samochodu funkcji zdalnego otwierania pojazdu jest tożsame ze stworzeniem nowego kompletu kluczyków. Jeżeli dostęp do aplikacji nie jest zabezpieczony, każdy, kto wejdzie w posiadanie smartfona kierowcy, będzie mógł uzyskać dostęp do auta. W takim przypadku skradziony smartfon pozwoli atakującemu na zdalne aktywowanie funkcji pojazdu i dokonywanie modyfikacji w jego ustawieniach.

Jakby tego było mało, pewne funkcje systemu samochodu komunikują się z wykorzystywaną w nim kartą SIM poprzez wiadomości SMS. Włamanie się do tego kanału komunikacji może pozwolić na wysyłanie fałszywych poleceń. W najgorszym scenariuszu przestępca może zastąpić polecenia przesyłane przez BMW własnymi. Pamiętacie agenta Smitha z Matrixa? No właśnie… Bawarczycy co prawda poinformowali niedawno, że poprawili zabezpieczenia, ale jak mawiał Duńczyk, przyjaciel kasiarza Kwinty – nie ma takiego zabezpieczenia, którego nie da się złamać.

Tekst z wydania 2/2015 magazynu na urządzenia mobilne „Moto Tabu” do pobrania tutaj.



Źródło: Mototarget.pl

Zaloguj się aby skomentować

Ostatnie Komentarze

  • Brak postów do publikacji.