Posiadasz już konto?

Zaloguj

Darmowe Sprawdzenie VIN

Weryfikujemy Historię Wypadkową Pojazdów

Newsy

Ta historia zawiera w sobie wszystkie elementy filmowego hitu. Są szybkie zwroty akcji, dramatyzm i szczęśliwe zakończenie. Toyota po 2 latach od afery z zacinającym się pedałem gazu, powoli oczyszcza się z zarzutów. Więc o co w tym wszystkim chodziło?


Na przełomie 2009 i 2010 roku opinię publiczną w USA zbulwersowała informacja o samoistnie przyspieszających Toyotach. Na celowniku znalazły się dwa popularne modele – Camry i Corolla. Samochody z niewiadomych przyczyn miały przyspieszać w najmniej oczekiwanym momencie, co mogło stanowić bezpośrednie zagrożenie dla podróżujących jak i innych uczestników ruchu. W trzech akcjach serwisowych wezwano lub wycofano z rynku łącznie  8 milionów  pojazdów. Zachodziło prawdopodobieństwo, iż w każdym z nich zainstalowano zacinający się pedał gazu, lub też dywanik klinujący pedał i uniemożliwiający jego powrót do pozycji wyjściowej. Na początku 2010 do listy potencjalnie wadliwych mechanizmów dołączył układ elektroniczny, połączony z pedałem gazu. Sprawę szeroko komentowały media na całym świecie, a temperaturę podgrzewała m.in. amerykańska rządowa  Agencja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA). Na efekt nie trzeba było długo czekać – brak zaufania klientów szybko przełożył się na wyniki finansowe.  Wartość marki Toyota w 2010 roku spadła o 16% do 25,7 bilionów $. Tymczasem przeprowadzone ekspertyzy, które miały dowieść zaniedbań ze strony japońskiej marki, okazały się dla niej korzystne. W kilka miesięcy po zakończeniu medialnej nagonki, można pokusić się o analizę całej sprawy i kilka wniosków.

Efraim Leavy, motoryzacyjny analityk agencji Standard and Poor's, przyglądając się wynikom badań zleconych przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, powiedział "te wyniki to najlepsza rzecz na jaką Toyota mogła liczyć". Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić. Testy, analizy i badania przeprowadzone m.in. przez specjalistów z NASA nie wykazał żadnej wady systemu elektronicznego pedału gazu, który był głównym podejrzanym w sprawie. Badania były przeprowadzane w specjalnym centrum testowym Chryslera w Auburn Hills, a mechaniczne komponenty poddawano testom w Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda. Koszt operacji wyniósł 1,5 mln $. Efekt? Zamiast elektronicznych „chochlików” naukowcy dostrzegli ciekawą zależność. Większość zgłoszonych wypadków, których rzekomym powodem było zacięcie się gazu i samoistne przyspieszanie,okazało się fatalną pomyłką kierowców, którzy naciskali gaz zamiast hamulca. Pozostała jeszcze kwestia pedału gazu, który zacinał się lub też klinował pod dywanikiem. Tu sprawa była prosta – Toyota już na początku zadeklarowała  zmianę kooperanta, który dostarczał mechanizm do japońskich samochodów.  Wadę wykryto w kilkudziesięciu tysiącach aut.

Sekretarz transportu USA Ray LaHood, który w 2010 roku głośno domagał się szybkich wyjaśnień od Toyoty, już w 2011 powiedział dziennikarzom Autonews „Wydaje nam się, że Toyota to bezpieczny samochód”. Co więcej LaHood doradził również swojej córce, żeby zakupiła Toyotę Siennę 2011. Ponoć transakcja została sfinalizowana.

Koncern przez dwa lata wypłacił prawie 50 mln $ w odszkodowaniach i zmagał się z 400 pozwami sądowymi.



Źródło: autonews.com, informacja Mototarget.pl

Zaloguj się aby skomentować

Ostatnie Komentarze

  • Brak postów do publikacji.